Metro w Budapeszcie
- Paweł Wontorski
- 15 sie 2016
- 2 minut(y) czytania
Budapesztańskie Metro, jak wiemy, jest najstarsze na kontynentalnej części Europy. Pierwsza, żółta linia otwarta została w roku 1896 jako podziemna poprowadzona pod aleją Andrássyego. Poprowadzono ją pod ziemią, by zachować reprezentacyjny charakter alei. Ze względu na swój unikalny charakter linia została wpisana listę UNESCO. I choć żółte wagoniki bardziej przypominają podziemny tramwaj niż ciężkie metro znane choćby z kolejnych budapesztańskich linii, to miasto może być dumne, że jako drugie na świecie, po Londynie, wprowadziło kolej podziemną w swoją strukturę urbanistyczną i komunikacyjną.


Linie czerwona i niebieska zostały otwarte znacznie później, bo w latach 70. XX wieku. Była to już inna rzeczywistość, inne miasto, inna technika. Niestety, niektóre stacje i pociągi na tych liniach, zwłaszcza na niebieskiej M3, nie zrobiły na mnie zbyt dobrego wrażenia. Z pewnością, to świetna sceneria dla filmu Komornicy, ale chyba czas na jakiś remont. No i ten system biletowy, gdzie przy każdym wejściu stoją strażnicy sprawdzający bilety pasażerów śpieszących się na pociąg - to chyba też warto byłoby unowocześnić i zautomatyzować.

Jednak na sieć metra jako taką nie ma co narzekać. Wręcz przeciwnie - działa bardzo sprawnie, system informacji pasażerskiej jest czytelny i nikt nie powinien się zgubić (nawet jeśli otaczają nas wyjątkowo trudne do interpretacji węgierskie napisy). Tak naprawdę prosty schemat sieci metra w ręku powinien nam w zupełności wystarczyć. Co więcej w zasadzie wszystkie ważne punkty miasta są tą siecią połączone, zaczynając od głównych dworców kolejowych Budapesztu, a na atrakcjach turystycznych kończąc. Warszawo, bierz przykład z Budapesztu (oczywiście nie we wszystkim!).
Duże wrażenie robi nowa linia metra M4 łącząca bezpośrednie dwa wielkie dworce kolejowe Keleti pályaudvar (na który przybywają pociągi z Polski) i Kelenföld vasútállomás (przy którym zatrzymują się z kolei autobusy Polskiego Busa). Warto ją odwiedzić, dla samego odwiedzenia. Nie jest to standard linii z lat 70. XX wieku. Ciekawe rozwiązania techniczne (nowoczesny tabor, oświetlenie, ledy w linii na krawędzi peronu) i architektoniczne (stacje przesiadkowe) zasługują na szczególną uwagę.

Można tylko pozazdrościć bo to już czwarta linia metra w mieście porównywalnym z Warszawą. Porównywalnym pod względem liczby ludności, ale nie historii. Można więc tylko powiedzieć: kibicujemy Węgrom a u nas w Warszawie czekamy na kolejne linie po zakończeniu budowy M2.
댓글